My(d)lenie oczu. Czy możemy zaufać temu co widzimy? / (DIS)BELIEVING YOUR EYES. Can we trust in what we see?
Fotowypad nr 94 / Photo Escapade No. 94
Patrzę, widzę, postrzegam, spoglądam, oglądam, przyglądam się i wiem, że wzrok czasami mnie myli. Dowiedziałam się o tym kilka lat temu kiedy moje zainteresowania sztuką kręciły się wokół op-artu (optical-art). Hipnotyzujące obrazy z kombinacją linii, geometryczne wzory dające optyczne złudzenia, wklęsłości i wypukłości, pozornie trójwymiarowe płótna, to wszystko wciągnęło mnie wtedy na dobre. Jeden z moich ulubionych malarzy, Salvatore Dali, także lubił prowadzić takie optyczne gierki z widzami. Pamiętam, że nie mogłam oderwać wzroku od niektórych jego iluzjonistycznych obrazów, które oglądałam w muzeach w St. Petersburgu na Florydzie i hiszpańskim Figueres. W zależności jak patrzyłam, widziałam różne rzeczy. To było fascynujące! Oto kilka próbek jego geniuszu: Voltaire’a, Galatea of the Spheres, Old Age, Adolescence, Infancy (The Tree Ages).
Czy możemy zaufać temu co widzimy? Wystawa My(d)lenie oczu, którą zaaranżowała krakowska fotoplacówka, czyli Muzeum Historii Fotografii, jest właśnie o tym.
Najważniejszym zmysłem w poznawaniu świata jest niewątpliwie wzrok i nie da się ukryć, że bardzo ułatwia nam życie. Jednak po oglądnięciu tej wystawy z pewnością nasze patrzenie na świat stanie się bardziej świadome, gdyż wędrówka przez fotograficzny labirynt efektów wizualnych zmieni nasz sposób postrzegania. Czeka tam na nas dobra zabawa i mnóstwo wrażeń trójwymiarowych, optyczne złudzenia i pułapki percepcyjne, fascynujące eksperymenty i interaktywne gry z kolorem i przestrzenią, a nasza wyobraźnia będzie miała pełne ręce roboty.
Ekspozycja w ciekawy sposób tłumaczy zjawiska związane z widzeniem, fotografią, zjawiskami optycznymi, pokazuje jak zmienia się obraz świata w zależności od oświetlenia, kontekstu i narzędzia.
Ta niecodzienna prezentacja fotograficznych zbiorów muzealnych jest zasługą kwartetu kuratorów: Moniki Kozień, Anety Kopczackiej, Zbigniewa Prokopa i Piotra Lutyńskiego.