Bruksela, czyli jak olałam Manneken PIS’a i wybrałam Mężczyznę w Meloniku
Manneken Pis– Siusiający chłopiec – symbol Brukseli, figurka-fontanna, wykonana z brązu.
Gdzieś „na mieście” są również dziewczynka Jeanneke Pis i pies Zinneke Pis w podobnej pozie. Widziałam i nie zrobiłam zdjęć. A oto „mój” Manneken Peace… oraz reszta bajkowo-komiksowego street artu z Brukseli.
Rene Magritte – belgijski malarz surrealista nazywany jest „autorem słów i rzeczy”. Obrazy jego szokowały i wzbudzały kontrowersje, ale zawsze wyróżniało je zagadkowe piękno, precyzyjny rysunek i tajemnicze tytuły. Artysta, który przedstawiał świat zuniformizowany i odbity w kolejnych powieleniach, bardzo znacząco wpłynął na sztukę drugiej połowy XX wieku, przede wszystkim na pop-art. Moje ulubione obrazy Magritte’a to Portret mężczyzny w meloniku, którego twarz zasłonięta jest przez duże zielone jabłko, Biały gołąb oraz obraz przedstawiający fajkę z napisem to nie jest fajka…
A na deser w Brukseli był koncert, na którym zagrali Herbie Hancock i Chic Corea.
Hancock to zdobywca 14 nagród Grammy i Oscara, pianista, kompozytor, aranżer, po prostu genialny muzyk jazzowy. Od siódmego życia grał na fortepianie. Uznany był za cudowne dziecko. W wieku 11 lat zagrał V Koncert Fortepianowy D-dur Mozarta z Orkiestrą Symfoniczną z Chicago…
To na pewno znacie a jeśli nie to posłuchajcie: Watermelon Man, Cantalupe Island.
w lipcu 2015 w Brukseli