Noc Muzeów 2016, czyli jak wylądowałyśmy w schronie przeciwlotniczym
Podziemny wypad nr 53 / Escapade No. 53
Z piątku/sobotę, jak zawsze w maju, mieszkańców Krakowa i przyjezdnych ogarnia muzealny szał. Wszystkie obiekty otwarte do pierwszej w nocy, a wstęp za free! Kraków jest jednym z ponad 120 europejskich miast, które uczestniczą w Nocy Muzeów od 2003 roku. Mimo tasiemcowych kolejek, prawdziwi muzealnicy nie poddają się i cierpliwie czekają w kilkugodzinnych kolejkach, aby wreszcie przestąpić progi muzeów, galerii, czy…schronów. No i my w tym roku postanowiłyśmy poeksplorować podziemny Kraków, czyli zabunkrowałyśmy się na jakiś czas w schronie przeciwlotniczym pod Parkiem Krakowskim. Miejsce to bardzo rzadko, udostępniane jest do zwiedzania, więc chętnych nie brakowało.
Cofnijmy się więc do czasów II wojny światowej, kiedy to w Krakowie, pod koniec 1943 roku, nasiliły się alianckie naloty…
Niemcy zaplanowali budowę 60 schronów przeciwlotniczych, ale zrealizować udało się jedynie połowę. Początkowo schrony urządzano pod budynkami w piwnicach i stąd nazwane były Luftschutzkeller (taki schron znajduje się pod siedzibą PKO przy ulicy Wielopole). Potem powstawały już typowe schrony, czyli LS-Deckungsgraben. Schrony pod Placem Inwalidów i Parkiem Krakowskim, oznaczone jako nr 7 i nr 8, mają kształt łamanych korytarzy z wejściami na obu końcach. Na ścianach po bokach ustawione są drewniane ławki, a w niewielkich pomieszczeniach mieszczą się toalety oraz wyjście ewakuacyjne. W tego typu schronach konieczne było używanie masek przeciwgazowych, ponieważ pomieszczenia te nie były filtrowane. Budowle wzmocnione były betonem i warstwą ziemi nad stropem, nie zabezpieczały jednak przed samą bombą, ale chroniły przed jej odłamkami i siłą uderzenia.
Po wojnie schrony były bardzo zaniedbane i często spotykały się tam podejrzane typki. W latach 70. „władza” postanowiła częściowo je zasypać. Na szczęście od kilku lat opiekę nad militarnymi pamiątkami sprawują pasjonaci z Małopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii „Rawelin”. Dzięki nim schrony zostały odgruzowane, posprzątane i udostępnione do zwiedzania podczas nielicznych w roku okazji.
Z wojennych pozostałości na terenie Krakowa oprócz schronów, możemy jeszcze w niektórych miejscach zobaczyć namalowane na ścianach kamienic białe strzałki, które miały informować ratowników: „tu kopać” oraz napisy NA, czyli Notausgang, co po niemiecku oznacza – wyjście. Wskazują nam położenie dziś najczęściej niedostępnych lub niezachowanych schronów.
PS.
Postanowiłyśmy z Moniką zrobić sobie małą sesję zdjęciową w przeciwlotniczym toi toi’u. Dyskretnie więc oddaliłyśmy się od grupy, w końcu gdzie jak gdzie, ale w schronie nie powinnyśmy się zgubić… Nagle usłyszałyśmy charakterystyczny głośny stukot butów podkutych gwoździami… Wstrzymałyśmy oddech. Na szczęcie zza winkla ukazała się uśmiechnięta twarz o słowiańskich rysach, a człowiek przebrany był w oryginalny mundur Luftwaffe z czasów II wojny światowej. Ale strach był…