Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić po przybyciu do Gleneden Beach, jest głęboki oddech. Tutejsze powietrze to odurzające połączenie słonego oceanu i orzeźwiającego zapachu sosen, które otaczają skaliste wybrzeże. Nie ma tu tłumów, nie ma luksusowych hoteli ani wymyślnych restauracji, jedynie naturalne piękno tego miejsca, spokój, kilometry plaż, zalesione szlaki turystyczne i małe miasteczka. Więc co można robić w Gleneden Beach – wiosce na środkowym wybrzeżu Oregonu?
Beach Time!
Przede wszystkim plaża, można ją odwiedzać dziesiątki razy i nigdy nie będzie taka sama. Szalejący ocean, spienione fale pędzące po piasku, przypływy, odpływy, zachody słońca czające się między chmurami, postrzępione klify z piaskowca…
Kąpiel w oceanie? Możliwa, ale chyba tylko dla morsów…
Wieloryby!
Chociaż nie jest to sezon na oglądanie tych majestatycznych zwierząt (tysiące szarych wielorybów rozpoczynają swoją migrację między Kalifornią a Morzem Beringa pod koniec zimy, a od marca do czerwca przelatują przez wybrzeże Oregonu) to i tak w lecie kilkadziesiąt sztuk żyje w wodach Boiler Bay i Depoe Bay – samozwańczej stolicy obserwacji wielorybów… Miłośnicy życia morskiego o bystrym oku (lub przy pomocy lornetki) mogą dostrzec różne okazy fauny brykające na fali lub wylegujące się na skałach.
Beachcombers!
Beachcombers, czyli przeczesywacze piasku… Tutejsze plaże to mekka dla poszukiwaczy agatów. Najlepiej zapolować na nie po burzy, o świcie, podczas odpływu – to ekscytująca aktywność zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Regiony przybrzeżne Oregonu to jedne z najlepszych miejsc do znalezienia agatów w Stanach Zjednoczonych.
Kolibry!
Obserwacja kolibrów, to pasjonujące zajęcie. Te najmniejsze ptaki świata machają skrzydłami nawet 70 razy na sekundę (przeczytałam o tym, no przecież, że nie odmierzałam im czasu stoperem…) Mieszkańcy Oregonu wiedzą jak zwabić je do swoich przydomowych ogródków – sadzą ich ulubione kwiaty – fuksje – koniecznie te z kielichem w kształcie trąbki i w kolorze czerwonym, bo kolor też ma znaczenie. Podobno koliber chłepcze nektar z kwiatów tak, jak koty piją wodę i robi to z prędkością 15 chlipnięć na sekundę…
Co ciekawe, fuksję – przysmak kolibrów otaczano kultem w Ameryce jeszcze przed Kolumbem, o czym świadczą zdobienia na ceramice z Nazca, datowane na 300 – 600 r. p.n.e. Były to rysunki kwiatów fuksji i ssących ich nektar kolibrów.
***
Gleneden Beach to świetne miejsce wypadowe na piesze wędrówki – blisko stąd na przykład do Kciuka i Pagórka.