Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych
30. Ulica dawno zakończona a ja wspominam dziś ten wspaniały czas. Jeśli miałeś trochę wolnego czasu, tak około 5-6 godzin dziennie…, to warto było zameldować się czasowo w okolicach Rynku. Bo tam działa się sztuka, duuuużo sztuki. Ponad 200 wykonawców, 80 przedstawień, artystyczne improwizacje, tańce, wystawy fotograficzne, filmy, zabawy interaktywne. Można było przemieszczać się w trójkącie między Rynkiem, Małym Rynkiem a Placem Szczepańskim na okrągło, a w sobotę, to w ogóle najlepiej było nie ruszać się stamtąd, bo spektakl Teatru KTO „F451” trwał 24 godziny. Nie było innego wyjścia jak chodzić sobie po mieście oglądać i oglądać, bo było świetnie.
A wszystko to zaczęło się paradą „Odyseja ku nowym brzegom” i wielkim kołem, które potoczyło się przez krakowski Rynek i uliczki naszego miasta. Szalone tempo, unikalne przedstawienia, mnóstwo dobrej zabawy. Warto było dać się wciągnąć w to niesamowite widowisko.
Hałaśliwy Książe Kuchni rządził na Placu Szczepańskim, żonglował kefirem, rzucał jajami, grał na garach, śpiewał, płonął. Pewnie niejedna pani domu marzy teraz o posiadaniu jego wielofunkcyjnej szafki kuchennej, organów i perkusji w jednym. Na takim sprzęcie można wysmażyć niezłą muzykę i naleśniki. Smacznego. Na Małym Rynku zainstalował się magiczny hiszpański La Tal. Aktorzy ubrani w fantastyczne stroje rozśmieszali publiczność w rytm tikającego zegara. Była miłość, zdrada, pojedynek, znowu miłość i kupa śmiechu. A uśmiech widzów jest dla artystów bezcenny. Teatr Pijana Sypialnia wystawił Latarnika, Daniel Burley – Magiczny Kabaret, Teatr Hothaus – Zabiłem brata mego… Już po tytułach widać, że na 30. Ulicy, każdy znajdzie coś dla siebie, a prosty język gestów pokona wszelkie bariery lingwistyczne i kulturowe. Warto oderwać się od smartfonowej rzeczywistości i dać się wciągnąć w tę zabawę, bo sztuka ma ogromną moc. A w piątek na scenie prawdziwa uczta. Teatrul Tony Bulandra i Otello po rumuńsku! Jeśli nic się nie zmieniło od początku XVII wieku, to będzie o miłości, zazdrości i zemście, no chyba, że reżyser Suren Shahverdyan – armeńczyk – będzie jak nasz Klata i trochę pofantazjuje. Ciąg dalszy nastąpi…
Othello după William Shakespeare, czyli w wolnym tłumaczeniu: Otello według Szekspira, grany przez rumuński Teatrul Tony Bulandra, w reżyserii armeńczyka Surena Shahverdyana, na deskach krakowskiej PWST, w ramach 30 Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych. No i zrobiło się światowo! To czarny koń festiwalu. Sztuka jak wiadomo lekko mroczna, ale w takiej otoczce nabrała kolorytu. Okazało się bowiem, że jeśli znasz łacinę (klasyczną!), francuski, włoski, angielski, niemiecki, hiszpański i portugalski, to tak jakbyś znał język rumuński. Z łatwością zrozumiesz tekst a na pewno wyłowisz mnóstwo słówek z tych języków co w połączeniu z ogólną wiedzą, pozwoli ci zrozumieć „ale o co chodzi” w tym klasycznym dramacie. Jeśli jednak nie jesteś poliglotą, to też nie jest problemem, bo w trakcie przedstawienia na ekranie ukażą ci się (to dobre określenie w tym wypadku) tłumaczenia tekstów z rumuńskiego na polski i angielski. Nic nie szkodzi, że poszczególne dialogi mijały się z tym co mówili w danym momencie aktorzy, to tylko dodało tej sztuce mistycyzmu… Jak się okazuje oglądnie spektaklu w obcym języku poszerza artystyczne horyzonty, pozwala zobaczyć zagraniczny teatr nie ruszając się z ojczyzny i uczy języków obcych. I tak wzbogaciłam swoją wiedzę lingwistyczną o nowe rumuńskie słówka: după (po), desigur (oczywiście), batistă (chusteczka) i… pierdut (zgubić). Sztuka bardzo fajnie zagrana, baaaardzo fajni aktorzy a zwłaszcza Desdemona i Cassio, ale Otello też spoko; może trochę uboga scenografia, ale w końcu to teatr „on the road”.
Teatr Ósmego Dnia jak zawsze wystąpił z bardzo oryginalnym i monumentalnym przedstawieniem „Summit_2.0”, Krakowski Teatr Tańca pokazał skąd się biorą dzieci, itd, itd. Wielkie brawa dla wszystkich artystów, było fantastycznie, dużo się działo w Krakowie i mnie się to podoba.