Festiwal Otwartych Mieszkań. Wchodźcie!
Ogłaszam, że pojawił się nowy festiwal w mieście. Nie dość, że się pojawił, to jest super! Wiem, bo byłam. Niestety nie udało mi się odwiedzić wszystkich lokalizacji, ponieważ nie opanowałam jeszcze sztuki teleportacji i przebywania w kilku miejscach na raz, ale pracuję nad tym. O panie, jak to wszystko wyglądało! Mieszkania, pracownie, architektoniczne spacery, wykłady, warsztaty, dyskusje, o Jeju … Jednak piękne wnętrza, oryginalne pracownie, dosłownie malowniczne mieszkania malarzy, niezwykłe miejsca na codzień niedostępne, to nie wszystko, bo najcenniejsze były opowieści, którymi raczyli nas gospodarze. Były rozmowy o sztuce awangardowej przy kuchennym stole, historia czarnego BMW z radiem, o tym, że w obrazach musi być powietrze, o haftowanych makatkach, o wyprawie do Korei i co z tego wynikło, była historia słynnego peerelowskiego fotela 366, o psie, który jest smakoszem mrożonego pasztetu i o porzuconych meblach, które dostają nowe życie i o pięćdziesięciu wałkach ze wzorkiem… Wiele wspomnień, mnóstwo rodzinnych i artystycznych historii, opowieści z dreszczykiem, jak żyć i jak tworzyć a wszystko to w klimatycznych wnętrzach i wspaniałej atmosferze.
Oto moje bardzo skrócone festiwalowe menu
- Dom Bettiny Bereś – córki rzeźbiarzy i performerów: Marii Pinińskiej i Jerzego Beresia, która wychowywała się w baaardzo artystycznym domu i nie miała innego wyjścia, więc maluje, haftuje a na dodatek ma piękny ogród. Prowadzi też wypożyczalnię obrazów.
- Mieszkanie w stylu lat 70-tych i nie tylko zobaczyliśmy u Kasi Pilitowskiej – współwłaścicielki dwóch pysznych miejsc: Hummus AMAMAMUSI i Rannego Ptaszka.
- LUKsfery – pracownie rzeźbiarskie w dawnych stołówkach kolejowych, to prawdziwy artystyczny kocioł, tworzą tu m. in. rzeźbiarka Kaja Sawicka, metaloplastycy i odlewnicy.
- Pracownia Józefa Sękowskiego, to nie tylko niesamowite rzeźby z metalu i gąbki, to miejsce, gdzie czas płynął zbyt szybko, a my chcieliśmy słuchać i słuchać opowieści Profesora. Niezwykły człowiek i artysta.
- Kamienica architekta W. Bandurskiego z salonem vintage Rze3 przenosi nas w klimat rodem z PRL-u. Mnóstwo stylowych rzeczy do oglądania i do kupienia.
- Mieszkanie – pracownia Beaty Stankiewicz, piękne wnętrza z „przygarniętych” mebli, opowieści o malarskich inspiracjach i o tym jak powstaje obraz.
- Urocze Jeju w towarzystwie właścicielek i projektantek wnętrz Mani i Roksany.
- Kameralny gitarowy koncert Piotra Szumlasa w mieszkaniu na XI piętrze z widokiem na pół Krakowa. Przy takiej muzyce nie można było lepiej zakończyć tego festiwalu.
Dzięki Festiwalowi Otwartych Mieszkań mogliśmy odbyć niesamowitą podróż do krainy sztuki, poznać inspirujące osoby, które opowiedziały nam o niezwykłych zdarzeniach z ich życia, zobaczyć jak mieszkają i tworzą a także delikatnie zerknąć do ich prywatnych przestrzeni. To było fantastyczne. Dziękujemy FOM i czekamy na continuum w przyszłym roku, może jakoś dotrwamy, bo w końcu Kraków to festiwaLove miasto 🙂