W maju jak w gaju, ale nie w wysokich górach, bo tam ciągle śnieg. Na wysokości 1620 metrów n.p.m. znajduje się Czarny Staw Gąsienicowy, ale aby się tam dostać trzeba będzie trochę popracować. Zrzuciłam więc płaszcz lenistwa i z Kuźnic przez trawiastą Dolinę Jaworzynki, potem kamienną drogą wśród drzew i kosodrzewiny wspinam się na Przełęcz między Kopami (1499 m n.p.m.), a dokładnie między Wielką Kopą Królową a Małą Kopą Królową. Tu obowiązkowy postój z panoramicznym widokiem na m. in. Giewont, Zakopane, Gubałówkę, Babią Górę…
Pogoda dziś mnie rozpieszcza, więc jeszcze tylko niewinny spacerek i znajdę się na jednej z najpiękniejszych hal, a moim oczom ukarzą się fenomenalne widoki na ośnieżone szczyty: Żółtą Turnię, Granaty, Orlą Perć, piramidalny Kościelec, Świnicę, Pośrednią Turnię, Skrajną Turnię, Przełęcz Liliowe (to granica między Tatrami Wysokimi i Zachodnimi), Beskid, Kasprowy Wierch (dzisiaj kręcą tam film z Dorocińskim i wszyscy o tym mówią, nawet echo, echo, echo…)
Hala Gąsienicowa 1500 m n.p.m.
Hala Gąsienicowa jest zachwycająca o każdej porze roku, ale chyba największe wrażenie robi na mnie w lecie, gdy łany kwitnącej kiprzycy ścielą się gęsto (foty tutaj).
Wolno przechodzę przez Królowe Rówieńki, aby nasycić oczy tym wspaniałym widokiem, ale wciąż okrytym zimową kołderką.
Czarny Staw Gąsienicowy 1624 m n.p.m.
Gdy nie ma śniegu to do Czarnego Stawu Gąsienicowego z Hali Gąsienicowej wiedzie łatwy szlak wyłożony głazami, teraz jednak stąpam po wąskiej ścieżce wydeptanej w bieli. W ciągu 40 minut pokonuję trawersem grań Małego Kościelca i jestem nad brzegiem czarnego, a teraz białego stawu.
To największe jezioro w Dolinie Gąsienicowej, jego powierzchnia to prawie 18 hektarów, a głębokość sięga 51 metrów. Nazwa pochodzi od licznie występujących w stawie sinic, które nadają mu ciemnogranatowy prawie czarny kolor.
Ani na Zawrat, ani na Karb, ale po kaczych śladach idę w raczkach brzegiem zamarzniętego jeziora… Hej, jest tam kto? Nie ma tu NIKOGO. Jestem sama, tylko echo odbija mój głos a ośnieżone szczyty przyciągają mój wzrok jak magnes.
Bycie otoczonym przez góry to przebywanie wśród czegoś większego niż my sami i to zmienia naszą perspektywę i wgląd w życie i rzeczy, które naprawdę mają znaczenie. Mam wrażenie, że na tych szczytach znajduje się źródło energii, do którego można się podłączyć i którym można się pożywić. Góry przywracają mi równowagę.