Nie ma nic lepszego jak wpełzanie do namiotu po dniu pełnym wrażeń i poranne wyczołgiwanie…… I ziewanie, i rozciąganie, i zapach ogniska z poprzedniej nocy… Jeszcze chwilkę…
Udowodniono, że kempingowe życie na wakacjach ma wpływ na zmniejszenie stresu i przyczynia się do poprawy zdrowia psychicznego i fizycznego. Można spać w namiocie, jurcie, przyczepie, tipi, hamaku lub relaksować się na modnym ostatnio glampingu…Tym razem mamy szczęcie kempingować na Alasce, ale Hawaje pod namiotem, też przerabialiśmy. Ile to kosztuje? Od kilku do kilkunastu dolarów za noc dla 6-8 osób, 2 namiotów i dwóch samochodów w ramach jednej rezerwacji. Standard jest bardzo różny, drewniane ławki ze stolikiem, miejsce na grilla/ognisko, czasami „prywatny” kran z wodą, zawsze toalety, ale nie zawsze prysznice (wtedy trzeba jechać na inny kemping i zapłacić od 2-5 $ za 5-10 minut). Wi-fi? Różnie z tym bywa.
Alaska, to kraina niedźwiedzi, więc na bardziej dzikich kempingach ustawiane są metalowe pojemniki do przechowywania żywności, w Oregonie funkcję tę pełniły 2-metrowe słupy z hakiem – chyba bardziej do ochrony przed sarnami i plagą wiewiórek, które raczej nie wdrapią się po śliskiej, metalowej powierzchni.
I jeszcze nieodzowny element kempingowego życia – komary… I chociaż zawsze bardzo się staram przetrzebić ich populację, jednak to ciągle kropla w morzu potrzeb.
Camping life? Happy life. Enjoy i pakuj manatki!