Autobus nie czeka na pasażerów, to pasażerowie czekają na autobus – tak powitał nas kierowca, kiedy rozlokowaliśmy się w szkolnym autobusie pomalowanym na… zielono. Czekała nas 8-godzinna podróż jedyną drogą przebiegającą przez park narodowy o powierzchni Sycylii. I nie była to najdłuższa trasa jaką mieli, jechaliśmy do Eielson na 66 mili, a można było wybrać się w 12-godzinną podróż na sam koniec drogi do Kantishny usytuowanej na 92 mili. Autobusy wahadłowe (zielone, tzw. non-narrated, bez przewodnika) to takie hop on hop off – można swobodnie wysiadać i wsiadać, natomiast te w kolorze beżowym to wycieczkowe, z przewodnikiem.
Park Narodowy Denali ma powierzchnię 25 tysięcy km2 i na tej przestrzeni jest tylko jedna szutrowa droga, którą zmajstrowano w latach 1923 – 1938. Niektóre odcinki są tak wąskie, że ledwo mieści się autobus, a w dole przepaść w stylu peruwiańskim… Po każdej zimie konserwują nawierzchnię, sypią żwir, łatają dziury, ale robota na okrągło, bo wieczna zmarzlina i temperatury od -60 do +30, nie ułatwiają drogowcom roboty.
Ta droga to jedyna możliwość dostępu do parku dla turystów pieszych, rowerzystów i wycieczek autobusowych, samochody prywatne mogą dojeżdżać tylko do 15 mili, a potem szlaban. Okazuje się jednak, że raz do roku Park organizuje tzw. Road Lottery, w której można wygrać zezwolenie, aby przejechać wszystkie 92 mile swoim samochodem. Zwycięzcy – 400 aut z 4 pasażerami na pokładzie – mają 18 godzin na zwiedzanie Denali National Park w swoim własnym tempie.
No to jedziemy!
Myśleliśmy, że w Parku Narodowym Denali zwierzęta będą pchały się nam przed obiektywy, ale tak nie było, zwierzaki zbytnio nie współpracowały z nami z powodu niespotykanych na Alasce upałów (podobno nawet najstarsi Indianie nie pamiętają takiego gorąca), mimo to dostrzegliśmy na wzgórzu niedźwiedzicę z małym, buszujące w krzakach borówek grizzli w modnym, beżowym futrze, kilka karibu przy rzece, łosie, orły z łysymi głowami, czarnego liska (niefarbowanego!), który chodził sobie koło drogi i oczywiście mnóstwo wiewiórek ziemnych, które robią za wysoko proteinowy fast food tundry… Nie byliśmy rozczarowani. Zachwycaliśmy się dziką przyrodą, górskimi panoramami i malowniczymi pejzażami jak z obrazka.
W afrykańskim buszu miłośnicy dzikiej przyrody szukają „wielkiej piątki” – lwa, lamparta, słonia, nosorożca i bawołu, ale to jest safari w stylu amerykańskim i na Alasce Wielką Piątką są: wilki, owce Dall, karibu, grizzly i łosie, a to tylko pięć zwierząt z 229 różnych gatunków, które można spotkać w parku.
Park Narodowy Denali (dawniej McKinley) założony w 1917 roku we wnętrzu Alaski jest domem najwyższego szczytu Ameryki Północnej – Denali (6194 m n.p.m.) – dawniej McKinley, to bez wątpienia klejnot koronny 49 stanu. Wielka Góra jest tak wielka, że tworzy swój własny system pogodowy. Przez większą część lata otaczają ją niskie chmury, które blokują widok na szczyt, średnia „widzialność” góry w ciągu roku to jakieś 30%. Przez chwilę mieliśmy szczęście ją zobaczyć i to dopiero była kolacja z widokiem!
To nie jest park dla początkujących turystów. Wędrówka w Denali wymaga mapy, kompasu i odwagi, bo rzeki i strumienie nie mają mostów, a za krzakiem może czaić się jakiś ssak.