Too much sex will kill you… To miała być spokojna i idylliczna wioska, a tu okazuje się, że fantazji mieszkańcom Marsaxlokk nie brakuje. Kiedy nie ma tłumu turystów łatwo dostrzec takie perełki.
Marsaxlokk to największy po Grand Harbour naturalny port na Malcie i jedyna wioska rybacka zaopatrująca cały kraj w owoce morza, słynie z dwóch rzeczy: kolorowych łódek oraz odbywającego się tutaj targu rybnego. Ta dziwna i trudna do wymówienia (poprawnie) nazwa jest połączeniem dwóch maltańskich słów – Marsa (port) i Xlokk (południowo-wschodni wiatr).
Przyjechaliśmy tu, aby zobaczyć stały element krajobrazu, czyli… pływające łodzie. Rybacy kochają swoje żółto-zielono-czerwono-niebieskie luzzu, które dzięki podwójnie wzmacnianemu kadłubowi są niezwykle odporne na sztormy często występujące na maltańskim wybrzeżu. Dodatkowo wyrzeźbione na dziobie oczy Ozyrysa (tak, tego z Egiptu) mają odstraszać złe duchy, przynieść szczęście w połowach i bezpiecznie zaprowadzić do domu (w sensie portu). I absolutnie nie widzę tu sprzeczności w łączeniu dawnych wierzeń rodem z Egiptu z katolicką wiarą, którą podobno wyznaje 95% mieszkańców tego śródziemnomorskiego archipelagu, bo z morzem nie ma żartów. Historia tych kolorowych łódek sięga czasów Fenicjan, ale dziś większość z nich wyposażona jest w warczące silniki.
Marsaxlokk to miejsce z duszą, które oferuje bajecznie kolorowe widoki, pyszne owoce prosto z morza a nie w sezonie dodatkowo ciszę – można usiąść i popatrzeć przed siebie, bo za siebie lepiej się nie oglądać…
Ciekawostka
W 1989 roku w zatoce Marsaxlokk zakotwiczył radziecki okręt Maxim Gorky na pokładzie, którego Bush i Gorbaczow podpisali porozumienie kończące zimną wojnę. Czy potem wyskoczyli na świeżą rybkę? Pewnie dowiemy się o tym za 50 lat, po otwarciu archiwów…
Marsaxlokk – rybacka wioska na Malcie