Przez Koniemłoty, Pieczynogi, Zimnowodę, Gryzikamień, Holendry, Starą Dobrą, Rosołówkę i Wiśniówkę -> do zamków: Krzyżtopór i Kurozwęki. Już to zwiastowało, że to dopiero początek…

W planach były tylko dwa zamki, ale okazało się, że w województwie świętokrzyskim panuje klęska urodzaju na ciekawe miejsca do zwiedzania. I tak do w/w dwójki dokooptowały jeszcze zamek w Książu Wielkim, prywatny pałac (ale o tym sza) i miasto za murami, czyli polskie Carcassonne. Krótkie listopadowe dni nie sprzyjają eksploracji, więc bladym świtem wrzuciłyśmy z Monique piąty bieg, ubrałyśmy siedmiomilowe buty i rozpoczęłyśmy rozpoznanie terenu oddalonego od Krakowa o niecałe 150 km. Na pierwszy ogień poszła trwała ruina, potem odrestaurowany pałac a reszta przytrafiła nam się po drodze…

Zamek Krzyżtopór w Ujeździe

Panie Krzysztofie de domo Ossoliński, wojewodo, kasztelanie, podkomorzy, starosto, pośle, dworzaninie królewski, dowódco oddziału przeciw Turkom i Tatarom, marszałku Trybunału Głównego Koronnego, pisarzu, tłumaczu… pozostawiłeś nam najpiękniejsze pałacowe ruiny w Polsce! Twoja chata była największą budowlą pałacową w Europie zanim pojawił się Wersal!

I tu zaczyna się smutna historia… Krzysztof nie nacieszył się swoim zamkiem zbyt długo, gdyż zmarł na febrę rok po jego wybudowaniu (1645). Również jego jedyny syn Krzysztof Baldwin, któremu zdążył wyprawić na zamczysku weselisko, nie zadomowił się tam, gdyż jako rotmistrz, na czele 100 husarów wyruszył na odsiecz wojskom polskim broniącym się przed Tatarami i Kozakami pod Zbarażem. Niestety po drodze nadział się na oddziały chana, poległ w bitwie pod Zborowem (1649) i… nie zdążył zostawić po sobie potomka.

Trochę faktów…

Budowa zamku trwała od 1621 do 1644 roku i kosztowała tyle ile roczne wpływy do skarbca ówczesnej Rzeczypospolitej. Do budowy użyto 200 tysięcy cegieł, 30 tysięcy dachówek, 500 ton palonego wapna oraz marmury, alabastry i egzotyczne drewno. Powierzchnia zamku wynosiła 70 000 m2 i do dziś zachowało się 90 % murów oraz 10 % sklepień. Budowla łączyła ze sobą funkcje pałacu umieszczonego wewnątrz murów obronnych, czyli pałac i zamek w jednym lub z włoska: palazzo in fortezza. Si.

i trochę mitologii…

Prawdopodobnie… pod sklepieniem jednej z wież znajdowało się akwarium a w słonej wodzie pływały egzotyczne rybki (do czasu aż pewnej srogiej zimy, mróz rozsadził akwarium). Podobno… była tu dwupiętrowa sala balowa, ale w końcu kto bogatemu zabroni… To prawie pewne, że podziemia były doświetlane za pomocą wielkich luster, a konie jadły z marmurowych żłobów, bo było to higieniczne i łatwe w utrzymaniu czystości. Mówi się…, że do zaprawy murarskiej dodano białka z miliona kurzych jaj, aby mikstura była wodoodporna…

Ponadto…

Krzysztof herbu Topór lubował się w magii i astrologii, więc zamek naszpikowany jest symboliką. Zbudowany na planie pentagonu, miał 365 okien, 52 pokoje, 12 sal, 4 wieże, czyli cały rok w liczbach. Dodatkowo na bramie umieszczono literę W, która w księdze kabały symbolizuje wieczne trwanie danego miejsca. Potwierdzam, zamek stoi do dziś.

Czy wystarczająco zachęciłam Wać Państwa do odwiedzenia tego miejsca?

Pałac w Kurozwękach

Kurozwęki to historia pałacu z happy endem, proszę wycieczki, bo mógł skończyć tak jak wiele obiektów przejętych po wojnie przez władzę ludową. Ostatni właściciel Stanisław Popiel został stąd wypędzony w 1944 roku, a olbrzymi majątek w postaci zabudowań, parku, hektarów pól, lasów i stawów oraz słynną na cały kraj stadninę koni, oddano we władanie PGR-om. Potem ulokował się tu ZUS. A na koniec o mało co nie skończyło się szpitalem psychiatrycznym, no istny dom wariatów i przepis na obiekt w ruinie. Na szczęście spadkobiercy rozpoczęli starania o zwrot majątku i w 1991 roku posiadłość została odkupiona od III RP za 60 tysięcy dolarów. Historię pałacu i kolejnych jej właścicieli od Kurozwęckich, Lanckorońskich, Sołtyków do Popieli oraz wiele ciekawostek można przeczytać na: www.kurozweki.com

Jak głosi legenda, wielce oryginalna nazwa miejscowości Kurozwęki, pochodzi od słów kur i dźwięki, bo podobno głośne pianie koguta uratowało zbłąkanych w puszczy rycerzy… No i ani me, ani be, ale kukuryku!

Bywali tu…

Król Stanisław August Poniatowski odwiedził Kurozwęki w czerwcu 1787 roku, wracał wtedy z Kaniowa ze spotkania z carycą Katarzyną II…

Stefan Żeromski mieszkał tu kilka miesięcy i tak opisał w Dziennikach swoje wrażenia: Na górze stromej i skalistej rozłożyło się miasteczko, jedno z tych, jakie Bóg wie za co noszą miano miasteczek. Kilkadziesiąt chatek zbudowanych w czworokąt, chat nie włościańskich, gdyż mają staromieszczańskie portyki o oryginalnie rzeźbionych słupach, studnia pośrodku rynku, bożnica, kościół i klasztor szarytek. Wójt, pan pisarz, ksiądz, nauczyciel – oto wielki świat Kurozwęk. Zstępując z góry – widzisz ogrody i gąszcze drzew, a wśród nich oblany dookoła wodą pałac…

Co ciekawego…

Znajduje się tu największa w Polsce hodowla bizonów amerykańskich, 80 sztuk można oglądać przez płot lub udać na bizon-safari. Co roku stado powiększa się o kilka małych, które po urodzeniu ważą 30 kg i codziennie przybywają na wadze 1 kilogram…

Od 2007 roku na powierzchni 4,5 hektara sieje się labirynt z kukurydzy a wzory inspirowane są różnymi wydarzeniami. Było Euro 2012, bizon w wiosce indiańskiej, Koziołek Matołek, Henryk Sienkiewicz, Jan Paweł II, Kościuszko na koniu, w 600-lecie urodzin Jana Długosza można było biegać po popiersiu kronikarza, a w tym roku, na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości, „posadzono” popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego…

Jednym zdaniem?

Kurozwęki to bardzo oryginalna kombinacja pałacu, bizonów i kukurydzianego labiryntu!

Szydłów – polskie Carcassonne

Najlepsze w podróżach jest to, że zawsze coś niespodziewanego czai się za zakrętem. Tym razem było to polskie Carcassonne, czyli wieś Szydłów a kiedyś miasto królewskie. Skąd to porównanie do francuskiego miasta w Langwedocji? Bo w Szydłowie można poczuć klimat średniowiecza… w układzie urbanistycznym.

Już z daleka naszą uwagę przyciągnęły długie na kilkaset metrów mury miejskie i imponująca Brama Krakowska, która kiedyś strzegła wejścia do grodu, a dzisiaj można się na nią wspiąć (oczywiście po stromych schodkach) i podziwiać okolicę z innej perspektywy. Między zamkiem, wybudowanym jeszcze przez Kazimierza Wielkiego, a dawnym skarbczykiem, w którym obecnie mieści się sala tortur (OK, i biblioteka i muzeum regionalne też), koniecznie trzeba przejść 90-metrowym odcinkiem zrekonstruowanych murów obronnych. Obok tych historycznych miejsc stoi nowo wybudowana szkoła. Hmmm, ciekawa jestem, czy na kimś robi to wrażenie, że spędza długą przerwę na dziedzińcu zamkowym…

Co jeszcze do zobaczenia w Szydłowie? 

Na przykład XIV-wieczny kościół św. Władysława wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego jako pokuta za zabójstwo księdza. Według Długosza, kanonik Baryczka został wysłany przez biskupa krakowskiego Bodzantę do króla z dekretem ekskomuniki za niemoralne prowadzenie się władcy. Ale, ale… Baryczka przekazał również informację o karach kościelnych, które biskup zamierzał nałożyć na króla w związku ze sporem o daniny z wsi biskupich (kiedy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi). W każdym razie król wtrącił księdza do lochu, potem kazał go utopić w Wiśle, a potem zaczął fundować serię kościołów pokutnych. I tak na ziemi sandomierskiej pojawiły się: kolegiata w Wiślicy i Sandomierzu oraz kościoły w Szydłowie, Stopnicy, Zagości i Kargowie. Kiedyś to były pokuty!

Czy to już wszystko? 

Nie. Jeszcze jest gotycki kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych z unikatową polichromią figuralną z XIV w., ruiny kościoła i szpitala Św. Ducha z XVI w., synagoga o charakterze obronnym, której ściany mają 2 m grubości. Są też jaskinie zbója Szydło…

Ciekawostka

Mury okalające miasto ocalały tylko dlatego, że w 1822 roku podczas licytacji, nie znaleziono na nie kupca…

Podsumowanie

Szydłów to bez wątpienia unikatowe miejsce i żywy relikt średniowiecza. Warto tu przyjechać, chociaż brakuje trochę życia, co zauważyłyśmy spacerując po prawie pustych uliczkach…

***

Nieopodal Szydłowa we wsi Grabki Duże kasztelan Stanisław Rupniewski herbu Średniawa wybudował w XVIII wieku jedyny w Polsce harem…

Zamek w Książu Wielkim

Nie, nie, nie, to nie ten zamek, o którym myślicie! To nie zamek Książ na Dolnym Śląsku, ale Książ Wielki w Świętokrzyskiem, a zamek nazywa się Mirów. Nie, nie, nie, to nie ten Mirów na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (kiedyś o nim pisałam: Od zamku do zamku przez grzędę). To zamek Mirów w Książu Wielkim, a właściwie to pałac… Wygląda na to, że Książ Wielki podszywa się pod dwa zamki… Ale tak naprawdę pałac został nazwany „zamkiem na Mirowie” dla upamiętnienia pierwszej rodowej siedziby Myszkowskich w miejscowości Mirów na Jurze.   I KONIEC TEGO TEMATU, bo sama się już pogubiłam w tym nazewnictwie…

Może teraz będzie łatwiej…

Projektantem budowli był architekt i rzeźbiarz, nadworny artysta króla Zygmunta Augusta, Anny Jagiellonki i Stefana Batorego. Jego dziełem są m. in. bardzo fotogeniczny dom przy ul. Kanoniczej 21 w Krakowie, nieistniejąca rezydencja Stefana Batorego w Łobzowie, kaplica Myszkowskich przy kościele Dominikanów w Krakowie, prawie nieistniejący zamek w Pińczowie, zamek w Baranowie Sandomierskim oraz oczywiście opisywany właśnie pałac w Książu Wielkim. Panie, Panowie przedstawiam Wam włoskiego architekta i rzeźbiarza epoki renesansu – Santi Gucci!

Po pierwsze…

Pałac w Książu Wielkim został wzniesiony na majestatycznym lessowym wzgórzu w latach 1585-1595, z pińczowskiego wapienia i cegły, na zlecenie dwóch Piotrów Myszkowskich: biskupa krakowskiego i dziedzica Książa Wielkiego oraz jego bratanka – starosty Chęcińskiego.

Po drugie…

Gucci zaprojektował dla panów Myszkowskich dwukondygnacyjny, symetryczny pałac w stylu włoskim ozdobiony rustyką przeciętą delikatnymi gzymsami i płaskimi obramieniami okiennymi. Gzyms główny wsparty jest na charakterystycznych dla niego konsolach. Symetrycznie po bokach majestatycznego pałacu zaprojektował dwa niewielkie pawilony. Jeden z nich przeznaczony był na kaplicę, drugi na bibliotekę, późniejszą pałacową kuchnię.

Po trzecie…

Dwa wieki później, kolejni właściciele – Wielopolscy, dobudowali trzecie piętro w ryzalicie środkowym. W czasie Insurekcji Kościuszkowskiej rezydencja została poważnie zniszczona i na początku XIX wieku przebudowano ją w stylu neogotyckim: ryzality opatrzono blankami i dobudowano neogotyckie wieżyczki.

Suma summarum…

Bardzo zaskoczył nas pałac w Książu Wielkim! Bo wracając już do Krakowa nagle objawił nam się drogowskaz do kolejnego pałacu, bo prezentuje się zupełnie nieźle jak na swoje lata, bo nie jest już magnacką rezydencją, ale jest w nim szkoła a dokładnie technikum rolnicze, a to oznacza, że to miejsce żyje!

Świętokrzyskie! Krzyżtopór, Kurozwęki, Książ Wielki, Szydłów