W limbowym zagajniku na zachodnich stokach Osterwy, u wylotu Doliny Złomisk do Doliny Mienguszowieckiej, na wysokości 1523 m n.p.m. jest cmentarz, ale nie ma pogrzebanych ciał, nie ma grobów. To nietypowe miejsce, bardzo malownicze i magiczne, chodzi się alejkami wśród kolorowych krzyży, między głazami, wśród limb i kosodrzewiny. Na skałach umieszczone są tablice upamiętniających tych, którzy stracili życie w ukochanych górach, 400 osób, taternicy, alpiniści, przewodnicy, ratownicy, pisarze, malarze, kompozytorzy, turyści…
Pod koniec 1930 roku pomysł utworzenia cmentarza wysunął czeski taternik, narciarz i malarz, Otakar Štáfl, chciał aby zaniechano upamiętniania tablicami ofiar Tatr w miejscach ich tragicznych śmierci. W pierwszej więc kolejności zgromadzono tutaj tablice pamiątkowe umieszczane w różnych częściach Tatr przez rodziny zmarłych, później dodawano nowe, obecnie jest ich około 300 i upamiętniają ponad 400 osób.
W 1936 roku wytyczono część ścieżek i wybudowano kapliczkę z dębowym ołtarzem. W tym samym roku po raz pierwszy 1 listopada odbyły się w niej uroczystości na cześć tragicznie zmarłych alpinistów. Niezwykłą atmosferę cmentarza podkreśla kilkadziesiąt drewnianych krzyży wykonanych przez rzeźbiarza ze wsi Detva, Jozefa Fekiača-Šumniego. Kolorowe krzyże, niebieskie, czerwone, brązowe, a na nich wyrzeźbione kwiaty i… jakoś tu bez szarości, smutku i melancholii.
Wśród ofiar gór są polskie nazwiska: Klemens Bachleda, Mieczysław Karłowicz, Witold Wojnar, Tadeusz Strumiłło, ratownicy TOPR Janusz Kubica i Stanisław Mateja, piloci „Sokoła” Bogusław Arendarczyk i Janusz Rybicki, którzy zginęli w katastrofie lotniczej w Dolinie Olczyskiej. Są też tablice poświęcone tym, którzy zginęli daleko stąd, w innych górach: Jerzy Kukuczka, Piotr Morawski, Wanda Rutkiewicz.
Mrtvym na pamiatku, żivym na vystrahu…