Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej, to świetna miejscówka na całodzienną zabawę dla dorosłych i dzieci. Znajduje się tam 17-stanowiskowa, wachlarzowa parowozownia wraz z warsztatami oraz 16-metrowa działającą do dziś obrotnica! Od dawna fascynowało mnie to “urządzenie”, które umożliwia odwracanie „przodem do tyłu”. Promień zawracania pojazdów kolejowych jest duży, więc odwrócenie lokomotywy o 180 stopni przy pomocy pętli torów wymagałoby dużej powierzchni. Dlatego w takich przypadkach stosuje się obrotnicę składająca się z platformy z wdbudowanym odcinkiem torów o takiej średnicy, aby zmieścił się na nim cały obracany pojazd. Lokomotywę lub wagon wprowadza się na platformę, zatrzymuje i uruchamia mechanizm obracający platformę dookoła osi. I gotowe, jedziemy w przeciwnym kierunku! W moich urbexowych planach marzy mi się opuszczona obrotnica powiedzmy w … Szczekocinach…

Oprócz tego fascynującego obiektu na terenie muzeum znajduje się mnóstwo unikatowych lokomotyw, elektrowozów, wagonów (także pancerny z betonowymi ścianami), kolejowy pług śnieżny, stary wagon pocztowy, prototypowa lokomotywa bezogniowa na sprężoną parę i wiele, wiele innych interesujących kolejowych pojazdów. Teren muzeum jest ogromny, więc można poeksplorować samemu i poczuć się przez chwilę np. maszynistą, palaczem albo konduktorem. Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej powstało w 2004 roku i jest placówką prywatną. Remont jednej lokomotywy kosztuje parę milionów złotych, więc część taboru niestety czeka w dłuuuugiej kolejce na rewitalizację. Dla mnie również te nie wyremontowane jednostki to były świetne obiekty na kolejowy urbex.

Warto też przejechać się historycznym taborem, który dymi jak wulkan podczas erupcji, ale wrażenia z jazdy warte są tej “odrobiny” zadymy. My wybraliśmy trasę Jaworzyna – Świdnica – Jaworzyna. Skład Wakacyjnego Pociągu Muzealnego tworzy lokomotywa parowa TK48-18 z 1951 roku oraz dwa wagony osobowe serii Ci28 z 1928 r. Nie dość, że jechałam jako pasażer (oczywiście ze słynnym psem, który jeździł koleją), to dzięki wspaniałym i bardzo sympatycznym pracownikom muzeum, przez 15 minut byłam „prawdziwym” pomocnikiem maszynisty. Na stacji w Świdnicy, w czasie jazdy manewrowej, dorzucałam węgiel do pieca oraz z pomocą maszynisty Pana Jerzego, sygnalizowałam i ostrzegałam gwizdkiem*, że jedziemy!

A teraz kolej na was, zobaczcie to fantastyczne miejsce w Jaworzynie Śląskiej na pięknym Dolnym Śląsku.

* To nie byle jaki gwizdek. Jest zasilany parą i znajduje się na szczycie kotła.

Ciekawostki

Zawsze intrygowały mnie oznaczenia na parowozach: litery i cyfry. Obowiązujący na PKP do dziś system oznaczenia parowozów normalnotorowych oraz tendrów został wprowadzony w 1922 roku. Pierwsza duża litera oznacza typ parowozu: P – pospieszny, T – towarowy, O – osobowy. Na drugim miejscu może pojawić się też duża litera K (od słowa kusy, krótki) oznacza parowóz tendrzak (woda i węgiel znajdują się w parowozie, a nie w doczepionym tendrze – co za czułe określenie wagonu do przewozu węgla i wody). Druga lub trzecia litera (zawsze mała) oznacza układ osi. Numer serii pozwala określić miejsce produkcji. Jeśli numer jest jednocyfrowy od 1- 9, to parowóz jest produkcji niemieckiej, od 10 – 19 – austriacki, od 20 – 99 – polski, od 100 – 199 – produkcji obcej, które do PKP trafiły w latach 1918 – 1939. Numery od 200 – 299 to też parowozy obce, ale do PKP trafiły po 1945 roku. Oczywiście tych kombinacji literowo-cyfrowych jest całe mnóstwo, ale to już dla pasjonatów. Mnie taka wiedza usatysfakcjonowała i teraz wiem, że parowóz, którym jechałam był tendrzakiem.

Uwaga pociąg! czyli o psie, który jeździł koleją albo jak zostałam pomocnikiem maszynisty