Sacrum & Profanum, czyli Kościoły Pokoju na Dolnym Śląsku. Are you ready? / Churches of Peace in Lower Silesia
Ostatnio na tym blogu zrobiło się trochę „kościelnie”. Takie czasy nastały, a konkretnie Światowe Dni Młodzieży i to w moim Krakowie, więc religia goni religię. Ale zacznijmy od początku, czyli przenieśmy się na Dolny Śląsk. Wulkan Ostrzyca, czyli śląska Fujiyama – zdobyty. Przejazd lokomotywą w charakterze pomocnika palacza – zaliczony. Zbiornik pofloatacyjny na nie legalu – odhaczony. I nagle pada hasło: no teraz jedziemy do kościoła. Kościoła??! Przecież tutaj na Dolnym Śląsku jest tyle interesujących rzeczy do zobaczenia, że szkoda czasu na kościół. W końcu gdzie jak gdzie, ale w Polsce to mamy ich pod dostatkiem. Jedni budowali fabryki, a my kościoły. O nie, kościołów i innych budowli pełniących funkcje religijne to ja już tyle widziałam na całym świecie, że mając pod ręką takie perełki jak opuszczone-znalezione urbex’owe miejscówki, okopy i fortyfikacje, magiczne strzelnice, wulkany i kamieniołomy, tamy, szmaragdowe jeziorka, cmentarze wojenne, złoty pociąg w Riese! to ja na kościół się nie piszę. A jednak… Nie wiedziałam co mówiłam. Bo Kościoły Pokoju (Friedenkirche) to zupełnie inna bajka. Posłuchajcie jej. Czyta Krystyna Czubówna…
Dawno, dawno temu, a konkretnie w II połowie XVII wieku, po zakończeniu wojny trzydziestoletniej (1618 – 1648), w wyniku pokoju westfalskiego, dzięki wstawiennictwu protestanckiej monarchii szwedzkiej, katolicki cesarz Ferdynand III Habsburg, przyznał śląskim luteranom prawo do wybudowania trzech świątyń na ziemiach mu podległych. W czasach ograniczania wolności wyznania dla protestantów to był duży sukces. Ale sprytny cesarz postanowił obwarować budowę świątyń tyloma warunkami, że wydawały się nie do spełnienia. Z jednej strony tolerancyjny gest władcy, a z drugiej strony utrudnienia nie do spełnienia. Oto co wymyślił Ferdynand.
- kościół musi być usytuowany poza murami miasta i oddalony od nich na odległość strzału armatniego
- nie może mieć dzwonnicy i wież
- nie może przypominać kościoła
- musi być zbudowany z materiałów nietrwałych np. drewna, słomy, piasku, gliny
- okres budowy nie może przekroczyć 1 roku
Jak widać warunki raczej ciężkie do zrealizowania, ale jak się okazało nie dla mieszkańców tych terenów. Nie dość, że spełnili powyższe, to postanowili zgromadzić w świątyni jak największą liczbę osób. A jak to zrobili? Ano pobudowali tzw. empory, czyli antresole. W żadnym kościele na świecie, na takiej powierzchni nie mieści się tyle osób co tutaj. Były trzy kościoły, ale do naszych czasów pozostały dwa, bo ten w Głogowie spłonął w pożarze wywołanym uderzeniem pioruna. Poznajcie kilka „suchych” faktów o kościołach w Świdnicy i Jaworze i oglądnijcie galerię zdjęć. Będziecie chcieli zobaczyć to na własne oczy. Warto.
Kościół Pokoju w Świdnicy
- autorem projektu był wrocławski mistrz budowlany Albrecht von Saebisch, a budowniczym świdnicki cieśla Andreas Kaemper
- na parterze i czterech piętrach empor mogło się zmieścić 7,5 tysiąca osób (w tym 3 tysiące miejsc siedzących)
- został wzniesiony w systemie szachulcowym i wybudowany na planie krzyża
- wymiary: 44 m długości x 30,5 m szerokości
- powierzchnia wewnętrzna: 1090 m²
- empory na całej długości pokryte są 78 tekstami wersetów biblijnych i 47 scenami alegorycznymi. Obrazy malowane na deskach ilustrują sens znajdujących się obok cytatów biblijnych
- stropy kościoła ozdobione są malowidłami dwóch świdnickich malarzy – Chrystiana Sussenbacha i Chrystiana Kolitschka i ilustrują sceny z Objawienia św. Jana
Kościół Pokoju w Jaworze
- mieści 6000 osób
- wybudowany w latach 1654 – 1655
- projektantem był Albrecht von Säbisch
- zastosowano konstrukcję ryglową
- wymiary: 43,5 m długości, 14 m szerokości, 15,7 m wysokości
- powierzchnia budowli 1180 m²
- po północnej i południowej stronie wzniesiono po cztery kondygnacje empor i ozdobiono je obrazami ilustrującymi Stary i Nowy Testament oraz pejzaże z zamkami i tarcze heraldyczne
- od maja do września organizowane są tu Koncerty Pokoju
PS.
Dziękujemy Pastorowi w Jaworze, że mimo iż przyjechaliśmy 40 minut po godzinach zwiedzania kościoła poprosił Panią, aby poczekała na nas i dzięki temu mogliśmy zobaczyć tę świątynię (nawet tam, gdzie wstęp jest wzbroniony).