Opera z dymków Mleczki, czyli obywatelu nie pieprz bez sensu
Teatralny wypad nr 38 / Escapade No. 38
Nie chciałbym cię dotknąć Zosiu, ale nie tak wyobrażałem sobie nasze małżeństwo. Błagam nie teraz. Czas ich uświadomić, że prawda jest taka: uczciwą pracą daleko nie zajdą. Mój dziadek był chłopem, mój ojciec robotnikiem, ja jestem inteligentem, boże czym będzie mój syn… te i inne dowcipy Andrzeja Mleczki możecie usłyszeć w Operze Mleczanej. Ale od początku.
Bardzo kulturalno-towarzyski był ten weekend. Oprócz wystawy mało znanych prac Zdzisława Beksińskiego “zaliczyliśmy” też operę. No może nie do końca to była opera, ponieważ nazywała się Opera mleczana, czyli kolejny bardzo oryginalny spektakl Teatru Starego. Premiera miała miejsce w 2003 roku, więc mieliśmy lekki poślizg, ale jak widać wreszcie dotarliśmy. Dotarliśmy, bawiliśmy się świetnie i polecamy wszystkim.
Zastanawiałam się jak duet Radwan – Grabowski poradzi sobie z tym pomysłem, żeby było tak śmiesznie jak w prawdziwe “rysowanych” rysunkach Andrzeja Mleczki. Udało się. „Kupa” śmiechu była z damsko-męskich relacji, głupoty narodowej i wkraczaniu w dorosłość. Spektakl oryginalny, śmieszny, błyskotliwy i oczywiście erotyczny jak to u Mleczki.
Na scenie czwórka aktorów. Ewa Kaim zamienia się w żabę. Jakub Przebindowski kopie kota. Zbigniew Kaleta podrywa kobiety na alkoholowy trans-taniec. Anna Radwan proponuje szybki numerek. Obrotowa scena wwozi absurdalne gadżety. W tle odbywa się projekcja animowanych rysunków Mleczki, a „dymki” mówią głosami: Anny Dymnej, Doroty Segdy, Jana Nowickiego i Jana Peszka.
Czy Opera mleczana to Polaków portret własny? Zobaczcie koniecznie.
Kompozytor libretta: Stanisłw Radwan
Reżyser: Mikołaj Grabowski
Scenografia i kostiumy: Barbara Hanicka
Publiczność: w kompecie już 13 rok.